poniedziałek, 17 grudnia 2012

Strach

Ten post bedzie bardzo imtymny. Stalo się cos, o czym, według mnie wart powiedzieć, ale to nie jest nic ciekawego. Po to jedziesz na wymiane, żeby poznac cale zycie, doswiadczyc wiele nowych odczuc, poznac nowe uczucia, pokonać swoje strachy spelnic swoje marzenia. To był poniedziałek, ostatnie poniedziałek w starym roku, ostatni poniedziałek w szkole. Za cztery dni przerwa swiateczna. Wkroczylam do szkoły pewnym krokiem, usmiechnieta. Pierwsze lekcja minęła szybko, bez żadnych specjalnych dodatków. Druga lekcja zamieniała się dla mnie w istne piekło. Na samym początku, każdego dnia nauczycielka czyta biuletyn, w którym jest pełno newsów. Wielkimi literami było napisane : DZRWI SZKOLNE BĘDĄ ZAMYKANE O 8:05 I OTWIERANE PO SZKOLE. W RAZIE WYPADKU. Znacie pewnie historie strzelaniny , która wydarzyła się gdzieś w Ameryce w niedalekiej przeszłości. To wydarzyło się tysiące kilometrów ode mnie. Jasne, że się tym przyjęłam. Żal mi było tych dzieciaków, ale nie czułam się jakoś specjalnie tym dotknięta. Wszystko zmieniło się w poniedziałek 17 grudnia po 9 rano. Zaczęliśmy o tym rozmawiać i ktoś zaczął mówić o Cass City... Ta miejscowość leży jakieś 15 minut drogi ode mnie. Szkoła została odwołana na cały tydzień. Bo rano ktoś zadzwonił do szkoły z wiadomością, że zamierza wysadzić bombę w szkole. Nie wytrzymałam tego, wpadłam w totalna panikę. Byłam totalnie sparaliżowana strachem, wyszłam po lekcji na korytarz, pełny ludzi, którzy maja broń w domu. Trzecia lekcja to była zoologia. Pierwsze co nauczyciel zaczął mówić, że w jego klasie jesteśmy wyjątkowo bezpieczni, bo on ma drzwi na zewnątrz z tyłu klasy. Czy Wy to sobie wyobrażacie? Ja chce się czuć bezpiecznie w mojej szkole, a nie słuchać w jaki sposób mam uciekać i którędy jak jakiś szaleniec z pistoletem wleci do szkoły. Nigdy w życiu tak się nie bałam, serio.  Starałam się w ogóle o tym nie myśleć, ale nie mogłam przestać. Świadomość, że każdy z Twoich znajomych w domu ma broń i może tak po prostu przyjść do szkoły i wystrzelać ludzi, nie dawała mi spokoju. Płakałam ze strachu ! Moje całe ciało się trzęsło. Nigdy przenigdy w życiu się tak nie bałam. Jedyne co dla mnie było ważne to wrócić do domu , do Polski, do mamy do taty, bezpiecznie, poczuć się bezpiecznie. W trakcie trzeciej lekcji poszałam do pokoju counselora i zapytałam się czy możesz powiedzieć mi , czy jestem bezpieczna w szkole. Odpowiedź było tak cholernie wymijająca, że w padłam w jeszcze większy strach. Nie wiem co wy sobie teraz myślicie. Czy Wy potraficie to sobie wyobrazić? Skończyłam lekcje o 15:30 wyszłam z tej szkoły i poczułam się o wiele lepiej, ale jutro musze tam wrócić. Counsolorka powiedziała mi, że jutro w szkole będziemy mieć próbę ewakuacji szkoły, żebym była przygotowana na alarm i opuszczanie klas. Wiecie co było trudne ? Podczas każdej lekcji nauczyciele stawali na środku klasy z mega poważna miną mówili, gdzie są wyjścia ewakuacyjne u nich w klasach i co może się stać i co mamy robić. Jak słyszysz, 6 razy dziennie że jak zobaczysz kogoś podejrzanego przy oknie, nauczyciel ma obowiązek zasunąć żaluzje, a uczniowie położyć się na ziemie w jednym miejscu i zablokować drzwi. 6 razy !!! Boje się iść jutro do szkoły. Dwie szkoły w mojej okolicy są zamknięte z tego wydarzenie ( telefonu z wiadomością wysadzenia szkoły w Cass City). Będę Was informować na bieżącą co się dzieje. Szczerze mówiąc to nie mam pojęcia dlaczego tak bardzo na to zareagowałam. Przecież świat jest pełen wypadków samochodowych, lotniczych, wypadków spowodowanych przez pijaków albo jakieś celowe podpalenia. To dotknęło mnie wyjątkowo mocno, bo może jestem tak daleko od domu, w Polsce w szkole nigdy nie było takiej akcji. Teraz już wiecie, macie dowód, że na wymianie można nauczyć się wszystkiego i doświadczyć wszystkiego. Nigdy w życiu się jeszcze tak nie bałam. Ale wszyscy z którymi rozmawiałam mówią że nasza szkoła jest przygotowana bronić swoich uczniów. Tylko nie rozumiem dlaczego nie zamkną szkoły ?

1 komentarz:

  1. Oj dzieje się na tym świecie... Niestety nie potrafimy się przed niektórymi rzeczami uchronić... W USA podobno nawet małe dziecko ma zauważać "podejrzaną rzecz lub osobę " w autobusie czy metrze... U nas tego jeszcze nie ma. Na szczęście :)
    A sama odległość lubi nam dać do zrozumienia ile dla nas ktoś znaczył, za kim tęsknimy, kogo nam brakuje... :))

    OdpowiedzUsuń