poniedziałek, 24 grudnia 2012

WIGILIA

Dziś w Polsce, jeden z naj magiczniejszych dni w roku. Powiem Wam jak go spędzałam co roku, a co tam opisze Wam jak wyglądały zazwyczaj moje piękne polskie Święta Bożego Narodzenia.  Wigilia : budziłam się zwykle wcześnie rano i starałam się zachowywać najlepiej jak potrafię tego dnia. Bo taki będzie cały mój przyszły rok. O poranku jadłam płatki z ciepłym mlekiem i cały dzień trzymałam się ścisłego postu i zazwyczaj mój dziadek przychodził do domu przywitać nas. W ten dzień, 24 grudnia, pierwsza osoba, która przekroczy drzwi to powinien być facet. Co roku łupiłam migdały ze skórki. Te migdałki były w niebieskiej misce, w ciepłej wodzie. To chyba jedno z moich ulubionych zajęć. Bo jednym z moich ulubionych dań jest zupa migdałowa, pyszny groch z kapustą robiony przez babcię Kasię, gołąbki o i barszcz z uszkami. Wszystko lubię, haha. Około trzeciej, albo nawet wcześniej zaczynało się strojenie stołu. Chłopaki znosili krzesła z biura, ja wycierałam kieliszki albo sztuczce czy zastawę. Później układaliśmy to pięknie na stole, dodatkowo ozdabiając jakimiś bombkami, koralikami, kwiatami. Obowiązkowo co roku na stole było sianko w koszyczku. Około 17 zjeżdżała się cała rodzina. Robiło się tłoczno i głośno. Tato zazwyczaj stał przy zlewie i domywał ostatnie brudne naczynia, a ja z mamą często rozlewałyśmy w spiżarni kompot z suszy i kroiły ciasta. Gdy wszystko było już gotowe, dzieciaki wyszukiwały na niebie pierwszej gwiazdki i wtedy stawaliśmy w kole koło stołu. Jeden z moich braci czytał fragment Pisma Świętego o Narodzeniu Jezusa, później jedna z osób, rozpoczynała modlitwę. Następnie był czas na składanie sobie życzeń i dzielenie się opłatkiem. I pierwsze danie wigilijne - chlebek z miodem. Później każdy siadał przy stole i rozpoczynaliśmy wielką wieczerzę. Nikt nie powinien odchodzić od stołu. Zwykle moja kochana mamusia była tą osobą, która obsługuje wszystkich i zawsze pomagała jej jeszcze jedna osoba. 12 dań wigilijnych, na pamiątkę 12 apostołów:
1.Opłatek
2. Chlebek z miodem
3.Barszcz z uszkami
4.Zupa migdałowa
5.Groch z Kapustą
6.Gołąbki
7. Pierogi z kapustą i grzybami
8. Pierogi ruskie
9.Pierogi z owocami
10. Ryby
11. Kutia
12. Kompot z suszu.
Ważne szczegóły : jedno wolne miejsce przy stole,  garnuszek na stole na resztki po każdym daniu i później danie tych resztek zwierzętą z nadzieją, że zaczną mówić ludzkim głosem o północy.
Po kolacji był czas na ciasta i degustacje win. A później dzieci wysyłane były na górę i okrzyk z dołu gwiazda przyniosła prezenty ! Najmłodszy zawsze nurkował pod choinkę  i łowił prezenty dla wszystkich. Znów czas na miłe rozmowy i wspólne śpiewanie kolęd. O 24 wszyscy szliśmy na pasterkę i tak oto w magiczny sposób kończył się ten wyjątkowy dzień w roku. Pierwszy i drugi dzień Świąt spędzaliśmy w domu Babci Kasi i Dziadka Władka i której z cioci.
Tęsknie za tym, tęsknie za tym bardzo mocno. Z wielką radością wróciła bym do domu na te Święta. Wiecie do jakich wniosków doszłam? Że moi rodzice stworzyli mi zbyt wspaniały dom, którego nie znajdę nigdzie, tylko gdy będę z nimi. Święta Bożego Narodzenia to nie jest szczęśliwy czas na wymianie. Gdy budzisz się tutaj , w amerykańskim domu niektóre dzieciaki idą do szkoły na trening, pełno ludzi normlanie pracuje, ludzie robią dziś wielkie zakupy na jutrzejszy dzień, w ogóle nie czują że to dziś. Dla nich najważniejszy jest 25 grudnia. Wtedy otwierają prezenty , mają wielkie kolacje i takie pierdoły. Ale jak możesz poczuć, że to teraz właśnie są święta jeśli choinka stoi w domu już od końca listopada? Przyjechałam tutaj żeby poznać amerykańską kulturę, amerykańskie życie, i cieszę się każdego dnia, ale dziś, w Wigilię, i w Pierwszy Dzień Świąt i Drugi Dzień Świąt chciałabym być w najlepszym, najpiękniejszym i najbezpieczniejszym ( i mogłabym tak wymieniać dalej ) miejscu na świecie - w moim rodzinnym domu !


Życzę wszystkim wesołych, radosnych Świąt Bożego Narodzenia, spędzonych w ciepłym gronie rodzinnym. Życzę Wam , aby wszystkie Wasze marzenia się spełniły, żebyście nie żałowali żadnej chwili, żebyście byli szczęśliwi, otoczeni przez rodzinę i przyjaciół. Wesołych Świąt Bożego Narodzenia ! ♥

poniedziałek, 17 grudnia 2012

Strach

Ten post bedzie bardzo imtymny. Stalo się cos, o czym, według mnie wart powiedzieć, ale to nie jest nic ciekawego. Po to jedziesz na wymiane, żeby poznac cale zycie, doswiadczyc wiele nowych odczuc, poznac nowe uczucia, pokonać swoje strachy spelnic swoje marzenia. To był poniedziałek, ostatnie poniedziałek w starym roku, ostatni poniedziałek w szkole. Za cztery dni przerwa swiateczna. Wkroczylam do szkoły pewnym krokiem, usmiechnieta. Pierwsze lekcja minęła szybko, bez żadnych specjalnych dodatków. Druga lekcja zamieniała się dla mnie w istne piekło. Na samym początku, każdego dnia nauczycielka czyta biuletyn, w którym jest pełno newsów. Wielkimi literami było napisane : DZRWI SZKOLNE BĘDĄ ZAMYKANE O 8:05 I OTWIERANE PO SZKOLE. W RAZIE WYPADKU. Znacie pewnie historie strzelaniny , która wydarzyła się gdzieś w Ameryce w niedalekiej przeszłości. To wydarzyło się tysiące kilometrów ode mnie. Jasne, że się tym przyjęłam. Żal mi było tych dzieciaków, ale nie czułam się jakoś specjalnie tym dotknięta. Wszystko zmieniło się w poniedziałek 17 grudnia po 9 rano. Zaczęliśmy o tym rozmawiać i ktoś zaczął mówić o Cass City... Ta miejscowość leży jakieś 15 minut drogi ode mnie. Szkoła została odwołana na cały tydzień. Bo rano ktoś zadzwonił do szkoły z wiadomością, że zamierza wysadzić bombę w szkole. Nie wytrzymałam tego, wpadłam w totalna panikę. Byłam totalnie sparaliżowana strachem, wyszłam po lekcji na korytarz, pełny ludzi, którzy maja broń w domu. Trzecia lekcja to była zoologia. Pierwsze co nauczyciel zaczął mówić, że w jego klasie jesteśmy wyjątkowo bezpieczni, bo on ma drzwi na zewnątrz z tyłu klasy. Czy Wy to sobie wyobrażacie? Ja chce się czuć bezpiecznie w mojej szkole, a nie słuchać w jaki sposób mam uciekać i którędy jak jakiś szaleniec z pistoletem wleci do szkoły. Nigdy w życiu tak się nie bałam, serio.  Starałam się w ogóle o tym nie myśleć, ale nie mogłam przestać. Świadomość, że każdy z Twoich znajomych w domu ma broń i może tak po prostu przyjść do szkoły i wystrzelać ludzi, nie dawała mi spokoju. Płakałam ze strachu ! Moje całe ciało się trzęsło. Nigdy przenigdy w życiu się tak nie bałam. Jedyne co dla mnie było ważne to wrócić do domu , do Polski, do mamy do taty, bezpiecznie, poczuć się bezpiecznie. W trakcie trzeciej lekcji poszałam do pokoju counselora i zapytałam się czy możesz powiedzieć mi , czy jestem bezpieczna w szkole. Odpowiedź było tak cholernie wymijająca, że w padłam w jeszcze większy strach. Nie wiem co wy sobie teraz myślicie. Czy Wy potraficie to sobie wyobrazić? Skończyłam lekcje o 15:30 wyszłam z tej szkoły i poczułam się o wiele lepiej, ale jutro musze tam wrócić. Counsolorka powiedziała mi, że jutro w szkole będziemy mieć próbę ewakuacji szkoły, żebym była przygotowana na alarm i opuszczanie klas. Wiecie co było trudne ? Podczas każdej lekcji nauczyciele stawali na środku klasy z mega poważna miną mówili, gdzie są wyjścia ewakuacyjne u nich w klasach i co może się stać i co mamy robić. Jak słyszysz, 6 razy dziennie że jak zobaczysz kogoś podejrzanego przy oknie, nauczyciel ma obowiązek zasunąć żaluzje, a uczniowie położyć się na ziemie w jednym miejscu i zablokować drzwi. 6 razy !!! Boje się iść jutro do szkoły. Dwie szkoły w mojej okolicy są zamknięte z tego wydarzenie ( telefonu z wiadomością wysadzenia szkoły w Cass City). Będę Was informować na bieżącą co się dzieje. Szczerze mówiąc to nie mam pojęcia dlaczego tak bardzo na to zareagowałam. Przecież świat jest pełen wypadków samochodowych, lotniczych, wypadków spowodowanych przez pijaków albo jakieś celowe podpalenia. To dotknęło mnie wyjątkowo mocno, bo może jestem tak daleko od domu, w Polsce w szkole nigdy nie było takiej akcji. Teraz już wiecie, macie dowód, że na wymianie można nauczyć się wszystkiego i doświadczyć wszystkiego. Nigdy w życiu się jeszcze tak nie bałam. Ale wszyscy z którymi rozmawiałam mówią że nasza szkoła jest przygotowana bronić swoich uczniów. Tylko nie rozumiem dlaczego nie zamkną szkoły ?

sobota, 8 grudnia 2012

Christams Dance

Najmagniczniejsza sobota w moim zyciu . Wszystko zaczelo sie od bialego puchu z nieba o 6 nad ranem. Okolo poludnia pod moj domek przyjechala Faith - moja dobra wrozka chrzestna. O rajciu ! Spedzilysmy 4 godziny na szykowaniu sie na tance swiateczne ! To byl wspanialy czas, pelen zabawy i o jejku, patrzecie na moje wloski ! Wygladaja jak wloski aniolka :) Oczywiscie Gabi caly czas sie cieszyla ze swoich wloskow, nawet teraz ( hairspray jeszcze sie trzyma - jest pierwsza w nocy) a ja nie moge spac, poniewaz wciaz jesetem tak podekscytowana !








 
Pozniej wrzucilismy na siebie nasze kiecuszki :) Tego nie da sie opisac slowami jak sie czulam po prostu patrzcie na fotki. Niesamowity czas ! Szkoda tylko ze tak krotko :(
 



 
Życie kochanie trwa tyle co taniec
fandango, bolero, be-bop
manna, hosanna, różaniec i szaniec
i jazda i basta i stop.

Bal to najdłuższy na jaki nas proszą,
nie grają na bis, chociaż żal,
zanim wiec serca upadłość ogłoszą
na bal, marsz na bal

Niech żyje bal!
Bo to życie to bal jest nad bale!
Niech żyje bal!
Drugi raz nie zaproszą nas wcale!
Orkiestra gra!
Jeszcze tańczą i drzwi są otwarte!
Dzień warty dnia!
A to życie zachodu jest warte!
 


wtorek, 27 listopada 2012

Thanksgiving

Za oknem lezy juz bialy puszek, mroz szczypie w uszy, kazda noc rozswietlona jest prze tysiace blyszczacy swiatecznych lampek, a gdy sie przegladniesz dokladniej to widac juz choinki w domach. W moim tez juz jest. Nie bylo mnie w tym czasie w domu, gdy w moim salonie wyrosla wielka, sztuczna, nie pachnaca lasem choinka. Spedzilam wspaniale dwa dni w Columbus, Ohio i jeden dzien w Oxford, Michigan. Cale to wielka wycieczka zaczela sie w czwrtek, 22 listopada - Thanksgiving. Wczesnym rankiem moj YOE zajechal przed moj dom brazowym kamperem i razem z jego zona i synem pojechalismy do Oxfordu, uroczej miejscowosci na swiateczny obiad. Chcecie wiedziec co to jest to Thanksgiving? Kolejny amerykanski dzien kiedy jesz indyka i dyniowe ciasto ! Amerykanie po prostu uwielbiaja jesc, wiec zrobili sobie kolejny  dzien zeby swietac i sie obzerac. Chcac nie chcac indyk byl bardzo dobry ! Pod wieczor dojechalismy do naszego hotelu w Columbus - Double Tree by Hilton! Mialam przecudny widok z okna. Mieszkalysmy w samym centrum miasta. Wokol mnie byly tylko i wylacznie nie wiadomo ile pietrowe wiezowce i pare parkow wokol rzeki. Niesamowite miejsce. Spedzilam chyba z trzy godziny na spacerowniu tymi samymi ulicami i za kazdym razem dostrzegalam cos nowego i niesamowitego. Pod koniec zaczela mnie troche bolec glowka, no bo ile mozna patrzec do gory , haha. To jest calkiem inne uczucie, kiedy wokol Ciebie sa tylko wysokie budynki. Czujesz ze jestes malusienki. Ja zawsze bylam malenka  i troszke mnie to dobijalo, ale ja przechodzilam kolo Palace Theater, Ohio Statehouse, biurowcow ( zgaduje 180 pieter ) to czulam jak szczesliwe motylki lataja sobie w moim brzuszku. Bylam w wielkim centrum handlowym i poznalam drugiego syna mojego YOE, ktrory jest aktorem. Tak przy okazji glowny cel wyprawy do Columbus byl musical "Opowiesc Wigilijna, w ktorym wystepowal Jimmy ( ten aktor). Spedzilam troche czasu na zakupach, znalazlam w koncu H&M. Nie jest tu tak popularny jak u nas. Pod wieczor wskoczylismy w elaganckie ubranka i ruszyli do teatru. Przedstawienie bylo bardzo intrygujace, ale przede wszystkim zrobione ze smiechem. W sobote rano uroczyscie pozegnalam sie z Columbus i wrocilam do Bad Axe. A tutaj ? Wielka Swietlna Parada Swiateczna. Bylo okropnie zimno, padal snieg, ludzie rozrzucali cukierki i moj wskazujacy palec nie pracowal. Probowalam porobic troche zdjec, ale uwierzcie mi  to bylo trudniejsze niz wejscie na Himalaje. Zrobilo sie tak zimno, bez rekawiczek, czapeczki i szaliczka ani rusz. I wszyscy mowia ze to dopiero poczatek ! Onie nie maja koldry ! Nikt tu nigdy nie slyszal o czyms takim, wiec biedna Gabi spi teraz pod trzema kocami. Troche to jest irytujace bo nad ranem jeden koc jest na lewej stopie, drugi na prawej a trzeci ledwo ledwo przykrywa brzuszek. Tak, tak Kolderko, tesknie za Toba !
Dwa tygodnie temu spedzilam mila niedziele w Detroit , dla nich to jest cos w stylu Walbrzych dla nas. Pelno pustych, zaniedbanych budynkow, ale ! Maja tez Groose Point, gdzie byl krecony kawalek filmu James Bond. Nigdy w zyciu na wlasne oczy nie widzialam tak wiele wypadionych, wielkich domow jeden przy drugim. Chyba z jakies 15 kilometrow, jak nie wiecej w lini prostej.Pod wieczor poszlam do symfoni. Ale sie tu pieknie rozwijam artystycznie, haha symfonia, musical. Ci ludzie ktorzy wiezili mnie ze soba byli bardzo mili. Wiecie co? To jest mega smieszna stytuacja dla mnie. Bo prawda jest taka ze nie ma teraz "prawdziwego domu" z moja prawdziwa mamusia, tatusiem i braciszkami :* ale kazdy kto o mnie dba i sie o mnie troszczy, czy zabiera mnie gdzies probuje choc na chwile stowrzyc mi ten dom. Zawsze slysze : czujsie jak u siebie w domu". Zawsze poznaje rodziny tych ktorzy mnie gdzie wzieli ( w Detroit miala pyszny obiad z rodzina Jima w restauracji gdzie robily wlasny chleb, ser i lody ) w Columbus spedzilam rodzinny czas z moim YOE. Czy to nie jest smieszne ? Ale zdalam sobie sprawe ze mam tu juz w okol siebie parenascie ludzi do ktorych jestem naprawde przywiazana i bede za nimi bardzo tesknic. To bedzie prawda, pod koniec roku: Z jednego, amerykanskiego domu wroce do drugiego, polskiego domku i obydwa beda prawdziwe, tylko ten polski wciaz bedzie zawsze wazniejszy i najlepszy pod wszelkimi wzgledami :)

sobota, 17 listopada 2012

Stare przyslowie pszczol mowi :)

Za mna kolejny piekne dni. Skonczyla sie pierwsza marking period. To jest jeden kwartal szkolyl. Ogolnie jestem zadowolona. W piatek to jest 9 listopada poszlam na impreze urodzinowa do Hey Won Song - to jest koreanska dziewczyna. Jej host rodzina zorganizowala przyjecie na Song slodka szesnastke ale to bylo najdziwniejsze przyjecia na jakiej bylam. Jej host rodzice sa bardzo dziwni. Mysla chyba ze exchange student to male dzieciatko ktorym trzeba sie nieustannie zajmowac. A najlepsze jest to ze cala impreze spedzilismy w kosciele ! Bo host tato Song jest pastorem i w kosciele bylo wiecj miejsca niz u niego w domu! Nie, nie nie modlilismy sie , ale spiewalismy piosenki z filmow i grali w twistera i zywe "kolko i krzyzyk". Zwinelam sie wczesniej bo moja kolezanka zaprosilam mnie na spotkanie. We trojkach przechodzilysmy z knajpki do kanjpki w poszukiwaniu jakich przystojniakow. One nie maja swoich boyfriendow i sa na serio spargnione milosci. Tutaj kazdy ma chlopaka albo dziewczyne! To jest troche dziwne, ale oni biora to na powaznie. Mysla o slubie zaraz po szkole, zalozeniu rodziny i takie tam podobne rzeczy. Troche to dziwnie wyglada jak czternastoletnie dziewczynka idzie za roczke z szesnastoletnim chlopczykiem, sa razem dwa lata i juz wybrali imiona dla dzieci.

Weekend spedzilam z moja miedzynarodowa rodzinka ! To byl niesamowity weekend. Poznalam 7 nowych wymiencow, ktorzy chca w przyszlym roku wziac udzial w wymianie. Kazdy tegoroczny wymieniec przygotwal prezentacje na temat swoje kraju i prezentowal ja przed publicznoscia. Czulam sie mega profesjonalnie opowiadajc o Polsce, jej obyczajach , historii i wszystkim co jest z nia zwiazane. Zrozumialam jak bardzo kocham moja ojczyzne i jak bardzo ja doeceniam i jestem jej wdzieczna. To jest bardzo mile i pozytywne uczucie, uwierzcie mi.
Wszedzie dobrze, ale w domu najlepiej !

ale w tym prawdziwym domu, nie host house! To jest wielka roznica. Gdy nie masz tego co miales wczesniej, gdy nie masz tych rzeczy ktore Cie denerwowaly i tych rzeczy ktore kochales ponad wszystko dopiero wtedy zaczynasz to doceniac !
  





 

Halloween Party !!!

Data : 2.11.2012
Godzina: 18:00-24:00
Miejsce: Satny Zjednjoczone, Michigan, Bad Axe, East Betler Street, 335
Cel:
Amy podwiozla mnie pod ten dom, zielony dom z numerkim 335. Idealna cisza, brak samochodow wokol, nic. Pukam do drzwi, czekam chwilke, otwiera mi mama Jeannen i wita sie ze mna.  Wciaz idealna cisza, mysly sobie : To nie tutaj, pomylilam domy, pomylilam daty , co to w ogole ma byc? I nagle zza rogu wybiega rozesmiana Jeannen. I prowadzi mnie do piwnicy, haha !  Wszystko bylo przystrojone a la pajecza siec i pelno plastikowych pajaczkow zwisalo z sufitu. Delikatne, zolte swiatla i polmrok, nie ma co atmosferka byla mila. W piwnicy siedzialo moze z jakies 15 osob. Na stole pelno cupcakes z pomaranczowo czarnym frostingiem ( to ten lukier na gorze), chipsy i pelno gazowanych napojow. Troche pogadalismy, posmialismy sie bardzo glosno i przyszedl czas na pizze ! Przyjechala facet z 10 pudelkami pizzy i wszystko zniknelo w pare minutek pozniej. Oni tutaj pochlaniaja ogromne porcje jedzenia, a kazda porcja jest olbrzymia! Pozniej gralismy w jedna gre. Jedna osoba czytala jakas sentensje a pozniej kazdy musial napisac cos na ten temat i ta "czytajaca osoba" musiala zgadnac, kto to napisal. Wiecie co? Wariactwo! Nie wazne jaki byl temat wszystko im sie kojarzylo z seksem ! Witajcie w Ameryce. Kazdy tutaj o tym rozmawia, to jest jak rozmowa typu co jadles dzis na sniadanie. Czy takie rozmawianie jest lepsze niz w ogole nie poruszanie tego tematu? Nie wiem. W Polsce zwykle seks byl tematem tabu a i tak mozna bylo zobaczyc malolaty z brzuchem, tutaj seks to temat popularny a i tak mozna zobaczyz malolaty z brzuchem. Gdzie ten swiat zmierza? I jak byc szczesliwym? Ja znalazlam mala recepte na szczescie ,zloty srodek : Zyj kazda chwila, tak jakby ten dzien byl Twoim ostatni, lap kazda okazje i badz soba , nie przejmuj sie tym co mowia inny, nie przejmuj sie gdy Cie obgaduja. Ciesz sie ze zyjesz, ze masz przyjaciol, ze Twoja rodzina Cie kocha. Zyjesz tylko jeden raz. Zadna minuta sie nie powtorzy, wiec nie zmarnuj jej! Powodzenia :*  
No ale wracajac do Halloween Party. Po tym wszystkim poszlismy 15 osobowa grupa na miasto, do dwoch domow, ktore aktualnie polozone byly w dwoch skrajnych punktach miasta po dwie nowe osoby. Bylo dosyc chlodno, ale noc byla bardzo jasna. Wielki ksiezyc i bardzo malo gwiazd. Tutaj na niebie nie ma tak wiele gwiazd jak na polskim niebie. W sierpniu i wrzesniu, gdy niekiedy siedzialam na podworku i wpatrywalam sie w ich gwiezdziste niebo gwiazd bylo trzy razy mniej niz na naszym ! Po powrocie do cieplego domku zaczela sie najlepsza czesc imprezy, spontaczniczna, ktora nie byla planowana przez organizatorke... Walka na cupcakes. Jak To sie zaczelo? Siedzialam na kanapie obok Wenezuelczyka ( exchange student, oprocz mnie i jego byla jeszcze dziewczyna z Tajlandi i Dani) i on na mnie patrzy i mowi masz cos na policzku i podniosl reke i dotknal mojego policza jednoczesnie wsmarowujac w moja skore chyba tone frostingu ! Zlapalm pierwsza lepsza babeczke z ciagnelam frosting z gory i zaczela sie walka ! Pol godziny ganialismy jedno za drugim z frostingiem w rekach. Po ogloszeniu miedzynarodowego pokoju wygladalam jak czekoladowy strach na wroble !. Moje wlosy niemalze jak natapirowane pachnialy czekolada. Moj sweterk byl caly w brazowe plamy i cala moje twarzy byla ciemno czekoladowa - jak u Murzynka ! Pozniej oogladalismy jakis horror a o 24 pomyslismy do lasu i powabic sie na placu zabawa ! To co macie juz jakies plany na przyszle Halloween?

środa, 31 października 2012

HALLOWEEN !

Cukierek albo psikus ? Bylam podeksycytowana jak maly dzieciak ! I wciaz jestem, u mnie dokladnie jeste teraz 22:17, wszyscy w domu juz spia, serio. A ja czuje ze moge gory przenosic! Postaram sie dodac jakies fotki, ale nie mam ich zbyt duzo a jesli juz jakies mam to w fatalnej jakosci ! Pogoda ! Bylo dosyc chlodno dzis, przez wiekszosc czasu padal maly deszczyk. Jak jestesmy juz przy pogodzie to
JESTEM BEZPIECZNA. Dziekuje wszystkim, ktorzy sie o mnie martwili, nawet nie wiecie jak taka swiadomosc, ze ktos, tam z oceanem, mysli o Tobie i Cie dopinguje, no i martwi sie. Nie ma co sie martwic, Michigan, to wyjatkowo spokojny stan. We wtorek, odwolali mi szkole z powodu wiatru i huraganu w NY ! Wiatr jak wiatr, dosyc mocny, zlamal moze dwa, trzy drzewa w miescie ( jedno kolo mojego domu). Wszyscy byli zdziwieni tym dniem bez szkoly.
Cukierek czy psikus? Po szkole spotkalam sie z Faith, moja przyjaciolka, i zaczelysmy przygotowywac nasze kostiumy. Ona byla cowboy girl, ja bylam jazzy girl, tzn. zakrecilam piekne wloski i miala sliczne krecone pukle na glowce jak moje porcelanowe laleczki, ubralam na siebie koszule w paski, ktora byla wlasnosci taty Faith, krawat, kapelusz i czerwone rekawiczki. Tato Faith jest fotografem i wiecie co ???? mam za soba pierwsza profesjonalna sesje ! Aha, :D Porzadny sprzet, biale tlo, reflektory, niezla byla zabawa. Mam nadzieje ze zobaczycie niedlugo owoce naszej "ciezkiej pracy". O 17:30 zaczelo sie Halloween ! To bylo cos niesamowitego ! Pelno przebranych dzieciakow i doroslych. Ci ludzie wychodzili przed domy i czekali z cukierkami. Pogoda byla do bani, wiec praktycznie kazda rozmowa z tym, ktorym Ci dawal cukierki wygladala tak :
-Czesc, jak sie masz?
-Czesc, wporzadku, a co u Ciebie?
-Zimno, ale jestem na serio podekscytowana (otwieram torebke, wrzucaja mi cukierki).
-Szczesliwego Halloween i trzymaj sie cieplo, albo badz sucha , haha :)
Jeden dom wywarl na mnie bardzo duze wrazenie. Maszyna produkujaca mgle, mroczna muzyka, i ludzie z maskami na twarzach, ktorzy sie nie ruszali albo jak roboty dawali cukierki, haha . Tutaj Halloween to na serio wazne wydarzenie. Ciesze sie ze moglam w tym uczestniczyc.Wrzuce jakies fotki niedlugo.
SZCZESLIWEGO HALLOWEEN!

PS. Uwielbiam jak komentujecie moje posty, wiec smialo, nie wachajcie sie i piszcie wszystko co chcecie, chetnie odpowiem na rozne dziwne  pytania :D

niedziela, 21 października 2012

Za mna kolejny wspanialy weekend z "ludzmi z calego swiata". Wiecie, co ? Jednak widac golym okiem roznice miedzy Europejczykami, ktorych koniecznie trzena podzielic na osobne kraje, mam na mysli : Europejczyk - Polak, Europejczyk - Niemiec; a latynoskimi ludzmi i osobami z Tajwanu, Tajlandi i Chin i tak dalej , prosciej Ludzie z Zachodu. Najlatwiej opisac ludzi z Ameryki Poludniowej : niesamowicie otwarcie, radosni, ciagle by tanczyli, bawili sie, chlopaki oczywiscie "lapia kazda okazje" jesli chodzi o dziewczyny, glosni, wygadani, ale tez bardzo bardzo oddani i wierni. Ludzi z Zachodu ? Cisi, czesto niepewni siebie i delikatnie niesmiali. Europa, mimo wszystkiego jest podobna. Ciezko mi opisac jacy jestesmy bo sama jestem Europejczykiem,ale znam dwie dziewczyny z Francji i one zachowuja sie  w ten sam identyczny sposob, nie wiem jak to wytlumaczyc. Najsmieszniejsze jest to ze one nigdy nie poznaly sie "twarza w twarz". To niesamowite ile nowych rzeczy moge doswiadczyc i poznac w trakcie tej wymiany. Wczesniej jakos specjalnie nie interesowaly mnie obce kraje, a teraz jestem mega podekscytowana gdy siadamy w koleczku( cala nasza 13 wymiencow) i kazdy prosto i bez rzadnych ogrodek mowi o swoim kraju, ale przede wszystkim o tym co teraz dzieje sie w jego sercu. Mimo ze kazdy jest inny, ma inna kulture i kieruje sie w zyciu innymy wartosciami czuje to samo co ja ! Wciaz jestem pod wrazeniem wiezi miedzy mna a exchange student z Rotary Club.
Piatek mialam zwariowany dzien. Po szkole myknelam do przedszkola i szkoly podstawowej i pomagalam przy oragnizacji "Jesiennej Nocy" dla dzieciaczkow. Pozniej zwinelam sie troche wczesniej i razem z Donem pojechalismy do Cass City. Spedzilam noc w domu pogrzebowym !!! Razem z trzema dziewczynami spalysmy w jednym pokoju a pod nami lezaly dwa trupy ! Tak brzmi strasznie... Ja szczerze mowic nie byla jakos specjalnie przerazona, musze sie pochwalic :) pomagalam nawet ustawiac krzesla i przemykalm zwinnie jak sarenka miedzy jedna trumna a druga, ale jak jedna dziewczyna zeszla na dol i Jim ( YEO z Cass City) powiedzial jej ze to byli zywi ludzie jej twarz momentalnie zamienila sie w "biala sciane "! Sobote rano ruszylismy do Owosso- okolo 2 godziny drogi- na spotkanie. Pierwsza nasze zajecia na spotkaniu to robienie koszulek ! Z Kazdy zrobil swoja wlasna koszulke ! Z przodu jest cos w stylu wielkiej mapy swiata, tylko zamiast powierzchni sa napisy oznaczjace kraje. Blekitny kolor symbolizuje kraje tegorocznych wymiencow a granatowy reszte swiata, haha :)









To drugie zdjecie troche niemrawe, no ale to tylko moj aparat! Moze kupie nowy w "Czarny Piatek". Nastepna nasza atrakcja to dyniotworstwo, haha. Tutaj zabawa z dynia to niemalze jak tradycja. Onie zaczynaja przygotowywac sie do Halloween juz pod koniec wrzesnia. To juz moja druga dynia w USA!





Pozniej wszyscy przebrali sie w swoje upiorne stoje. Spedzilismy mnostwo czasu gadajc i opowiadajac sobie rozne smieszne wydarzenia, troche gralismy w pilke. Bartek ! Widzialam afroamerykaninow, ktorzy graja w koszykowke, haha. To bylo w kampusie, w srodu, nie na ulicy czy cos w ten desen i bylo ich tam moze z 20 - i na serio dobrze grali, no i oczywiscie bardzo dobrze wygladali, haha. Okolo 20 opuscilismy nasz bezpieczny kampus ( ten weeken spedzilam w Baker College i spalismy w kampusie, a doklaniej w kampusowej swietlicy) i zapakowalismy sie do samochodow. Ostatnia atrakcja na dzisiejszy dzien : DOM STRACHOW! Totalny odjazd , totalna zabawa, polecam wszystkim, ktorzy maja silne nerwy, haha. Wchodzilismy w grupach po trzy osoby. Pierwszy tunel skladal sie z wielu pomieszczen, raz nic nie widziales, a za innym razem mogles widziec jakies przeciete na pol krwiste cos przypominajace cialo czlowieka albo jakies kosciotrupy lub jeszcze inne gorsze straszniejsze rzeczy ! I co myslicie ze to koniec??? W tym tunelu byli prawdziwi ludzie, zywi ludzie, przebrani ludzie, ktorzy nasz straszyli. Jakis gosciu w stroju zombie szedl za Toba, dotykal Cie i gadal jakies pierdoly ze juz Twoj czas, albo jakas kobieta w sukni slubnej prosila zebys jej pomogl. Kazdy wiedzial ze to wszystko jest sztuczne, ale kazdy nie wazne czy staty czy mlody darl sie jak oszalaly ! Drugi tunel byl bardziej oswiaetlony i wymagajacy zdolnosci chodzenia. Podloga byla nierowna, sufit zbyt niski, sciany zbyt waskie, no i oczywiscie ludzie - nie ludzie , ktorzy Cie straszyli ! Darlam sie w nieboglosy, a jak wyszlam z tego Domu Strachow to smialam, ze kazdy dal sie tak nabrac, najlepiej wygladali jak z domu wychodzili przerazeni chlopacy. Od dzis uwielbiam Domy Strachow ! :)




poniedziałek, 15 października 2012

Jaka pogooda w Polsce?  Przepiekne kolorowe drzewa, niesamowite liscie i krajobraz , ktory kazdego dnia wyglada inaczej, ale jakos tak od 3,4, dni jest desczowo ! W niedziele zebralam sie i ruszylam na "miasto" - dwu godzinny spacer. Bylo urokliwie, a gdy w poniedzialek przyszlam do szkoly wszyscy wiedza ze ja spacerowalam po miescie i jeszcze w dodatku poruszylismy temat Ferbarda- chlopak z Meksyku i przy okazji jedyny chlopak wymieniec w mojej szkole, ktory wracal do domu w deszczu nauczyciele byli na serio oburzeni tym ze jakim student wymiany spaceruje w deszczu ! A moze on najzwyczajnie na swiecie lubie spacerowac w deszczu ? Ja zawsze uwielbialam, ale w tym cieplym, pachnacynm, letnim deszczyku.Teraz brak sloneczka i jasnych humer na niebie i trzeba sie pilnowac zeby nie zlapac jesiennej deprechy ! A w mojej sytuacji ( mam na mysli tysiace kilometrow od domu ) sprawa nie wyglada tak kolorowo jakby zlapala depreche w Polsce ! A wiec : szukam tysiaca sposobow na wypelnienie sobie  wolnego czasu  i calkiem calkiem mi to wychodzi :) W kazda srode smigam na kregielnie i gramy w druzyna trzyosobowych trzy mecze. Wiecie co? Na poczatku gralam w tennisa ziemnego ( teraz jest przerwa- bo najzwyczajniej w swiecie jest zbyt zimno ) i teraz mi sie przypomnialo jak czasami kompletnie nie moglam nic zrozumiec- trener mial bardzo delikatny i cichutki glos i to byl facet, wiec czasami po prostu nic nie mowil i pokazywal mi rozne triki jak jakiemus jaskiniowcowi z ciemnej jaskini,ktore nie wie do czego sluzy jezyk i nie ogrania co sie dzieje wokol. Teraz gdy slucham trenera z kregielni rozumiem praktycznie kazde slowo, haha ! Niesamowite jak poprawil sie moj jezyk przez te pare tygodni. Poprawy widac kazdego dnia, nie zartuje, to na serio zaskakujace! W srode po kreglach pojechalam razem z Faith do jej do domu i przygotowywalsmi babeczki - takie jak w gazetach z tymi wymyslnymi kolorami. Jakie szczescie mnie spotkalo- Faith i jej mama raz w miesiacu przygotowuja babeczki dla nieznajomych osob! To bardzo milo z ich strony. Oczywiscie zostalam zaproszona do tej zabawy! To mile uczucie. Ludzie tutaj praktycznie wogole Cie nie znaja a robia wszystko zebys czula sie jak ksiezniczka i pragna pokazac Ci Ameryke z najlepszej strony na swiecie! W czwartek zamienilam sie w dobra wrozke i razem z dwoma kolezankami pojechalysmi pomagac w serwowaniu kolacji w jakims klubie. Pierwszy raz w zyciu "pracowalam" jako kelnerka- nie powiem nie powiem mila robota , haha. W sobote spotkalam sie z wymienncami , ale nie moimi ukochanymi wymienncami tylko z innej organizacji. Wiec zostalam ochrzczona nowym przezwiskiem "obca wsrod obcych". Jak jestesmy juz przy przezwiskach to moj pierwszy nick name to GABBY wszyscy tak pisza moje imie ! I mowie ze nie ze inaczej , ale oni nie moga w to uwierzyc. Tutaj znaja takie imie jak Gabi, ale pisownia jest jak mozna zobaczy powyzej i nie mowia do mnie GAbi, tylko zamiast A to amerykanskie E wiec jest okay. nawet sie juz przyzwyczilam, haha ale i tak wciaz lubie najbardziej moje polski GAbi. No i jestem Gab i Gabster, ale przedewszystkim jestem slodka polska dziewczyna i wszyscy wokol kochaja moj polski akcent ! TO urocze! Razem z wymienncami wycinalismy dynie, moje pierwsze ale nie ostatnie dynia w Ameryce poniewaz w przyszly weeken mam spotkanie z moimi najlepszymi na calym swiecie przyjaciolmi z Rotary ! i nastepnie dynie do przyozdabiania. W niedzile upichcilam polski obiadek:
Schabowe, kluseczki slaskie i sosik. Moje sistrzyczki zajadaly sie schabowymi, okropnie im smakowaly , niezla ze mnie kuchareczka, haha dzieki Mamus , wiesz ze zaczelam robic wszystko na oko i moje jedzenie jest bardzo podobne do Twojego. Tu nie ma gramow, dakagramow czy kilogramow za to sa jakies dziwne oz i cup. Kuchnne rewolucje ? Moja rodzina nie pija herbaty zbyt czesto, jak bylysmy ostatnio w sklepie i wlozylam do koszyka zielona herbate to Amy pierwsze pytanie jakie zadala to czy jestem z Japonii, ale to tez bylo niezle: Mieli koncowke herbaty w domu i probowalam dowiedziec sie jaki to jest rodzaj herbaty i pytam sie :
-czy to jest czarna herbat?
-nie, brazowa:)
Najlepsze  pytania do tej pory zadane przez Amrykanow dotyczace mojej ukochanej Polski :
1. Czy Wy macie samochody ?
2. W jakim jezyku mowicie  w Polsce?
3. Gdzie jest Polska ? - o to zapytal mnie sie jakis stary gosciu !
Ale pierogi wszyscy tutaj znaja, haha!

sobota, 6 października 2012

Color Trip!

28 i 29 wrzesnia! Najwspanialsze dni pod amerykanskim Sloncem. Spotkanie z innymi wymiencami z Rotary Clubu. Cala akcja zaczela sie od 6 rano. Wyruszylam do Bay City- tam spotkali sie wszyscy wymiency rozrzucenie po calym Distrykcie 6310. 12 wspanialych osob, ktorzy dziela ten sam los co ja ! Okolo 9 z minutami, wszyscy zapakowalismy sie do wielkiego campera. Bylo pelno przytulania, milych slow, opowiadania co sie dzieje wokol nas: szkola, przyjaciele, host rodziny. Wydaje sie takie niepozorne a jednak nie. Ci ludzie sa moimy przyjaciolmi, niewazne ze nie wiemy kompletnie nic o swoim zyciu ( nie wliczajac tego faktu, ze kazdy wie gdzie kto mieszka). Polaczylo nas to samo uczucie. Bycie exchange student! Wymiencem ! To niesamowite. Bylam tak podekscytowana przez caly ten czas, ze nie mozecie sobie tego wyobrazic, naprawde. Tego nie da sie opisac. Bylismy jednoscia. Niestety tylko przez 2 bardzo krotkie dni. Czas tutaj bardzo szybko mi ucieka! To fatalnie! Bo ja kazdego dnia czuje sie coraz szczesliwsza, ale z dugie strony to milo bo w koncu wroce na polska ziemie, do mojej ukochanej rodzinki i przyjaciol! A wiec color trip. Podrozowalismy przez cale Michigan i mielismy pare bardzo milych przystankow po drodze. Pierwszy : laserowy paintball! Swietna zabawa. Latasz z wielka bronia i celujesz w ludzi, ktorych kochasz. To nie jest sarkazm, moim drodzy :) To na serio byl milo spedzony czas. Pozniej wyglodzeni wojownicy zameldowali sie w restauracji. Pyszna pizza i znow zapakowalismy sie do campera i jechali wspaniale prosta droga podziwiajac kolorowe drzewa i gladka tafle jeziora. MILO ! Czas na zdjecia w Mackninaw. Tam jest mega dlugi most. I znow jestesmy na kolorowej drodze. A gdzie byl nasz przystanek ? Nie uwierzycie, serio. Nasz nowy, jedniodniowy dom byl usytuawany w lesie, 20 metrow od jeziora ! I znow niesamowity czas z niesamowitymi ludzmi. Gralismy w pilke nozna, jedlismy jedzonko, siedzielismy wokol ciplutkiego ogniska i rozmawiali o zyciu ! Wspanialy czas. Chyba naduzywam dzis sporo przymiotnikow, ale na prawde nie wiem w jaki inny sposob moge przekazac Wam jak bardzo jestem szczesliwa :) Wiem, zdjecia !







wtorek, 2 października 2012

Homecoming

Jak dziala amerykanska szkola? Tak ze zacheca ze wszystkich stron ucznoiw do dzialania w dziedzinach ktorzy oni lubia, ale przede wszystkim organizuje "wolny czas" i oferuje wiele zabaw i rozrywek. Pierwsza wieksza zabawa w szkole to Homecoming! To jeden szkolny tydzien kiedy uczniowie sie bawia!
1. Poniedzialek : Otwarcie ceremoni. Osma klasa ubrala sie na zolto, dziewiata na zielono, dziesiata na czerwono, jedenasta na niebiesko i dwunasta -Seniorzy na czarno! Kolory symbolizuja te kolka olimpijskie. Na ostatniej lekcji ludzie probowali ulozyc z siebie ten znak olimpijski, wiec calkiem calkiem im to wyszlo .
2. Ulubiony sport : uczniowe poubierali sie w czepki do plywania albo ochraniacze od roweru. Kazdego dnia to wygladalo niesamowicie, bo praktycznie kazdy student sie przebieral. Czy mozecie to sobie wyobrazic? 500 uczniow w szkole i kazdy przebrany? Ja ubralam koszulke z napisem Detroit: co oznacza baseball :)
3. Sztuczne uszkodzenia ciala- bandaze, kule, gipsy, podbite oko, krew ( sztuczna oczywiscie). W trakcie lekcji mialo miejsce rowniez krotki pokaz magiczne. Jeden slwany koles, ktory jezdzi po swiecie reprezentowal 5 sztuczek i mowil troche o zyciu. Szczesciara ze mnie. Don byl kims w rodzaju organizatora i mialam przyjemnosc dwa razy zjesc kolacje z prawdziwym magikiem. Niestety nie bylam na jego ogromny pokazie wieczorem, poniewaz : GRALAM W FOOTBALL!  jeden jedyny raz w ciagu roku kiedy dziewczyny graja w football. Oczy wiscie moja druzyna wygrala. To calkiem przyjemna gra. Jeszcze i tym nie wiecie ale jestem fanem footballu. Po meczu przenieslismy sie na boisko od pilki noznej. Bylo tam wielkie ognisko i mozliwosc walenie wielkiem mlotem w samochod, na ktorych bylo napisane pokonac USA ( USA to druzyna z ktora bedziemy grali Homecoming football mecz). O czywiscie ze ja wzielam ten ciezki mlot i walilam 3 razy w ten samochod. Ekscytujace, choc troche dziwne ! haha
4. Moj ulubiony dzien : 4 razy. Musiales znalezx czworo przyjaciol i ubrac sie w to samo! Ja razem z dwoma wymienniczkami ( Francja i Tajland) i jedna Amerykanska Dziewczyna przygotowalysmy niesamowite ubranie. Kupilysmi w Walmarcie - wielki sklep cos w stylu IKEA ,biale koszuli i napisalysmy numer 1, 2, 3, 4 i nasze imiona, a z przodu kraj z ktorego pochodzimy. To byla swietna zabawa !
5. Niebieski i zloty : colory szkoly. Kazdy mial cos w tym kolorze. Po szkole byla wielka parada, w ktorej maszerowali przedstawiciele wszystkich klas - nawet szesciolatki! i oczywiscie wymiency! Dreptalismy przez cale miasto wyspiewujac piosenki i machajac do ludzi. O 19:00 rozpoczal sie mega wazny mecz footballu. Przed meczem kazdy gracz byl eskortowany przez rodzicow. Pozniej rozpoczol sie mecz: niestety przegralismy. W polowie meczu, ktory zwoany jest halftime i trwa 15 minut na boisku pojawilo sie 5 par : dziewczyny wsytrojeone w dlugie sukienki, piekne sukienki i chlopaki w garniturach. Czas na Krola i Krolowa! Jak w filmach , serio. Nie wierzcie rodzicow jak mowia ze Ameryka jest inna niz na filmach. Tu jest bardzo podobnie , haha.Po meczu, ktory skonczyl sie okolo 21:15 byla dyskoteka w szkole az do 23:15! Uwielbiam te dyskoteki to naprawde mily czas. Mozna sie wyszalec ze hoho :) Wrocilam do domu okolo 24 bo podrzucilysmy dwie dziewczyny do domu i zaczelam sie pakowac na weekend !

czwartek, 27 września 2012

Swiatla, zegar i kino




High School !





To prawdziwe zdjecie :D Moja nowa , wymarzona i wysniona szkola.
Do Bad Axe High School chodzi okolo 500 uczniow. Sa cztery klasy : najmlodsza 8th, a najstrasz 12th- Seniorzy a wsrod nich polska Seniorka Gabi. Szkola od wielu lat prowadzi wymiane studencka, a ja jestem ich pierwsza wymienniczka z Polski.
Jak dziala amerykanskie liceum? Inaczej niz polskie, zdecydowanie, ale poziom ( ku zaskoczeniu wszystkich moich znajomych) jest dosyc podobny, z tym wyjatkiem ze tutaj wiekszy nacisk jest na zastosowanie praktyczne  wielu przedmiotow. Kazdego dnia masz te same lekcje, ktore wybrales na poczatku roku - SAM! Mozesz zmienic swoj schedule w drugim semestrze, jesli masz taka ochote ale z pary przedmiotow nie mozesz zrezygnowac. A przedmioty kotre oferuje moja szkola to :

  • angielski
  • matematyka( pre calc- najwyzszy szczebel zawiera caly material z matematyki; algebra;geometria)
  • amerykanska historia
  • historia swiata
  • rzad i polityka
  • buisness i zarzadzanie
  • chemia
  • fizyka
  • srodowisko
  • geografia
  • nauki przyrodnicze( wszystko w kupie : chemia, fizyka, srodowisko, geografia)
  • zoologia ( bede rozcinala male swinki)
  • biologia ( zajmujesz sie robalami)
  • sztuka
  • fotografia
  • zajecia techniczne ( warsztat, zabawa z silnikiem samochodowym)
  • zajecia zwiazane z drewnem( krojenie, wycinanie, budki dla ptaszkow;)
  • Przysposobienie obronne
  • chor
Jak widac bardzo szeroka paleta mozliwosci. Jak juz wspominalam codzinnie te same lekcje i codziennie masz 7 lekcji zaczynasz o 08:01 a konczysz o 15:19 nie pytajcie mnie dlaczego takie glupkowate godziny bo nikt tego tuutaj nie wie. Kazda lekcje masz z innym ludzmi, switetna sprawa bo dzieki temu mozesz poznac naprawde duzo ludzi. Dwa podstawowe przedmioty(matematyka,angielski) masz z ludzmi w swoim wieku a pozniej klasy sa mieszane, nie wliczajac 8th- oni wszystko maja razem.

Moja nauka narazie jest bardzo smieszna :) Chca nie chca musze sie pochwalic ze moj angielski sie troche polepszyl. Z dnia na dzien widac i slychac roznice. O wiele latwiej jest z zrozumiem niz mowiem no ale coz to dopiero 1 miesiac, albo juz pierwszy miesiac ! Wiec na lekcjach slucham co sie dzieje , w domu staram sie rozwiazac zadania domowe a jak mam problem to siadam na kompka i wlaczam translatora wiec zabawa jest.
Sport to bardzo wazna rzecz w szkole. Po szkole jest masa treningow. Sporty podzielone sa na 4 pory roku a mozna wybierac pomiedzy :
  • siatkowka
  • koszykowka
  • pilka nozna
  • football
  • baseball
  • softball( zasady takie same jak w baseballu tylko ze pilka jest mieksza- to baseball dla dziewczyn)
  • wrestling
  • kregle
  • tennis
  • jezdziectwo
  • plywanie
Nic tylko korzystac z zycia :) Ja na razie wybralam tennis i bardzo mi sie podoba ta gra. Nie wazne ze moje pilki leca w strone oceanu albo ja krzycze jak leci ostra pilka najwazniejsze w zyciu jest to zeby czuc sie wolnym i szczesliwym. Nie zbyt wazne jest to co ludzie o tobie mysla i szeptaja za plecami. Jesli czujesz sie szczesliwy to wspaniale, jesli ludzie Cie obgaduja to wspaniale - bo nie jestes szara myszka, tylko SOBA i nie boisz pokazac sie swiatu swojego prawdziwego JA.


środa, 5 września 2012

U mnie wspaniale :) ale nie mam dla Was zbyt dobrych wiesci ... Wstrzymuje na jakis czas redakcje bloga, wiec nie zagladajcie tu zbyt czesto. Przepraszam wszystkich, ktorzy wiernie sledzili moje wydarzenie. Jesli wszystko pojdzie po mojej mysli powinnam napisac cos w polowie pazdziernika ;)
Udanego roku szkolnego :*
a dla starszych wiecej wolnego czasu i spokoju
a dla srodkowych duzo imprez :D
Powodzenia :)

czwartek, 23 sierpnia 2012

Gorace pozdrowienia z Bad Axe, Michigan. Przepraszam za utrudnienia ale nie mam mozliwosci pisania tutaj polskich znakow. Bad Axe to urocze miejsce-prawdziwa Ameryka. Ludzie sa bardzo mili i sympatyczni. Moja nowa rodzinka rowniez jest bardzo goscinna i mila. A co najwazniejsze sa bardzo wyrozumiali i cierpliwi wobec mnie. Jak czegos nie zrozumiem to probuja z innej strony zebym w koncu zalapala. Mam trzy bardzo fajne siostrzyczki, ktore caly czas mowia po ang, haha.
Uwielbiam latac samoletem! to ekstra odczucie. Nie mialam zadnych problemow az do Detroi. Tu na lotnisku okazalo sie ze moj ostatni samolot jest opozniony i co chwila zmienial miejsce swojego przylotu i jakis koles mowil o tym przez glosniki a ze ja nic nie mogla zrozumiec prze te trzeszczace glosniki to co chwila podchodzilam do jakis stwerdess i pytalam o pomoc. Na lotnisku pracuja tylko mili ludzie, uwierzcie mi;) W ostatecznosci lecialam bez karty podkladowej, a moja walizka przyleciala innym samolotem. To byl najdluzszy dzien w moim zyciu od 7 rano naszego czasu do 6 tutejszego ( 24 u nas) caly czas swiecilo obok mnie slonce- w koncu bylam w chmurach. Niesamowite uczucie. Tak blisko slonca i tak blisko chmur. Nie widzialm oceanu, tylko ogromne morze bialych chmur. Ameryka z gory wygladal bardzo smiesznie- wielkie kwadraty i idealnie proste drogi, ktore przecinaja sie pod katem prostym.
Bad Axe- swietne miejsce. Spokojne, ale takze pelne roznych miejsc rozrywki i zabaw. Domy sa bardzo podobne ale bardzo amerykanskie. W Polsce nie ma takich domow. I obowiazkowo flaga USA. Z jednym wyjatkiem przed moim domem wisi flaga Polski !
Bylam juz w szkole- ogromna, z zoltymi autobusami w okol ipoznalam juz pare osob. Kazda dnia poznaje kogos innego.
Mam nadzieje ze wkrotce dodam pare zdjec.
Do zobaczenia Polacy z Polski :*

wtorek, 7 sierpnia 2012

NIESPODZIANKA

Uwielbiam niespodzianki ! A impreza- pożegnalna niespodzianka to coś wspaniałego. Ani przez ułamek sekundki nie pomyślałam o tym że moi przyjaciele przygotują dla mnie coś tak wspaniałego i niespodziewanego! I jakoś tak po tej niespodziance wszystko potoczyło się jak z górki . Odebrałam dziś wizytówki i przypinki z firmy papierniczej. Są tak urocze ! Na przypinkach w tle jest flaga z motywem powiewającego wiatru ( nie pomarszczona ani pofalowana- jak to mówiłam na początku ;), na środku herb Gminy Kłodzkiej a na dole białymi literkami napisane jest POLAND. No i wizytóweczki, 120 z moim zdjęciem logiem Rotary International i flagą polski. Bilet już załatwiony ( niestety z dwoma przesiadkami ) choć jak to niektórzy mówili że przesiadki to kolejna okazja do zabawy i poznania wieu osób. Startuje o 7 rano z Pragi, później 1 przesiadka w Amsterdamie o 13.15 amerykańskiego czasu (uuuu) będę w Detroit. Tam czeka mnie wizyta w urzędzie imigracyjnym wśród urzędników. Ja - taka niedoświadczona i nieobeznana w tym temacie wśród ubranych na czarno biało zaprawionych w boju urzędników. Myślę że jeśli ktoś kręciłby film ze mną w roli głównej na lotnisku to na pewno zdobył by Oscara za komedię roku :) o 16:50 powinnam być na lotnisku docelowym w SAGINAW  a potem już tylko do nowego domu z trzema młodszymi siostrzyczkami. Już doczekać się nie mogę :)

poniedziałek, 16 lipca 2012

AMERYKAŃSKI KRAKÓW

13 lipca, piątek... to chyba pechowy dzień, ale dla mnie był to dzień pełen sprzecznych emocji : strachu, niepewności i szczęścia, że już "po" :)
O 4 w nocy wyruszyłam z domciu na podbój Konsulatu Generalnych Stanów Zjednoczonych w Krakowie. Długa droga minęła mi dosyć szybko- udało mi się zmusić mój zestresowany organizm do snu. W Krakowie przywitało nas piękne, słoneczne niebo. Ruszyłam wraz z rodzinką na ul. Stolarską. Ładna ulica, nie powiem.Z jednej strony knajpka a z drugiej Konsulat z okropnie brudną flagą. Mały tłum przed szklanymi drzwiami. Podeszłam tam z mamą. Dwóch urzędników zbierało paszporty, zdjęcia i formularze. Odhaczyli mnie na liście i kazali czekać. Spotkanie miałam na 9:45. Była dopiero 9:00. Mały cykorek był, ale od razu zrobiło mi się lepiej gdy zobaczyłam koleżankę z spotkanie w Wiktorowie. Pogadałyśmy, pośmiałyśmy się i czekałyśmy. Ona także była umówiona na 9:45, tak samo jak ten tłum wokół nas coraz bardziej się powiększał. Wyszli urzędnicy- wysocy, koło 25, poważni w koszulach zapiętych pod szyję. Poprosili nas do środka. Na początek kontrola osobista wszystkie rzeczy do pudełeczka a Ty sama przechodzisz przez jakąś bramkę. Szło się tak 15 metrów prosto i wchodziło się do pięknego ogródka. Na schodkach były znaki prowadzące gości w wyznaczone miejsca, Ja podążałam za znakiem "wiza" :)
Otworzyłam drzwi na końcu schodów : malutki przedsionek a na jego tylnej ścianie dwa okienka i siedzące, uśmiechnięte urzędniczki, które wywoływały po imieniu i nazwisku. Usłyszałam swoje nazwisko i szybciutko podeszłam do okienka. Przedstawiłam się i powiedziałam jaki jest cel mojego ubiegania się o wizę : WYMIANA :) Pani wzięła ode mnie odciski wszystkich palców - jedne po drugim. Nie wiem co to ma na celu, no ale grzecznie kładłam paluszki na zielonym urządzeniu. Później podeszłam do urządzenia i nacisnęłam zielony guziczek, aby wziąć numerek spotkania: 52. Przeszłam do kolejnego pokoiku. Na ścianach pokoju porozwieszane były ogromne obrazy przedstawiające przyrodę amerykańską i słychać było cichy szum wodospadu. Jestem pewna, że to "urozmaicenie" tego pokoiku miało służyć uspokojeniu się przez czekających. Na telewizorku wyświetlał się dopiero nr 45. Spotkałam drugą koleżankę z Wiktorowa:) Naprawdę miło było pogadać z tymi dziewczynami i zrzucić z siebie trochę gramów stresu.
52- to ja :) Tylko spokojnie dziewczyno, dasz radę- mówiłam sobie w głowie. Podeszłam do stanowiska nr 3. Za ladą siedział uśmiechnięty urzędnik w białej koszuli i czarnym krawacie. Mówił przecudnie ! Był Amerykaninem, ale mówił po polsku z tym taki uroczym, niewyraźnym akcentem. Poprosił o wszystkie papiery. Rozmowa wyglądała mniej więcej tak :
U:Gdzie pani leci?
J: Do Michigan
U: Co będzie tam pani robić?
J: Będę chodzić tam do szkoły i mieszkać u host family.
Cisza. Stukanie w klawiaturę komputera
U:Mówi pani dobrze po angielsku?
J:Niezbyt dobrze.
U:To musi się pani uczyć, żeby mówić dobrze po ang, tak jak ja mówię dobrze po polsku
J;(wielki uśmiech)
U:Czym się zajmuje pani tata?
J: Sprzedaje bramy i ogrodzenia
Podaje mi do ręki papierek, na którym jest napisane że wiza z paszportem będzie dostarczona najpóźniej za 5 dni roboczych.
U:Miłego pobytu w USA!
J;Dziękuję ! Do widzenia!
Tyle strachu, tyle emocji, ciągła niepewność- ja to wszystko mam za sobą. Tak bardzo obawiałam się tej wizyty w Konsulacie. Dziś mam bardzo miłe wspomnienia :) Teraz muszę znaleźć bilet i brrr zacząć ogromne pakowanie ! :)

poniedziałek, 18 czerwca 2012

SPOTKANIE ORIENTACYJNE, WIKTOROWO


Wymieńcy - tak nas wszyscy nazywają, a tych nas wszystkich jest około 40 osób. Śmiesznie. My jedziemy tam a oni przyjeżdżają tu. To jednak jesteśmy tymi wymieńcami:)Przez 3 dni dowiadywałam się nowych, ciekawych ale też trochę przerażających rzeczy. Obóz prowadzili Ci którzy wrócili parę lat temu z wymiany i dzielili się z nami swoimi doświadczeniami i przeżyciami. Ale najwspanialsze  w trakcie całego obozu było poznawanie tegorocznych wymieńców. To wręcz  niesamowite jak wiele nas łączyło.  Trzy podstawowe i najważniejsze pytania  : Jak się nazywasz? Skąd jesteś? Gdzie jedziesz? To nic,że później ciężko było sobie przypomnieć odpowiedzi na te pytania. Zrodziła się między nami  więź. Bo tak w sumie rzeczy to byliśmy trochę taki odludkami w swoim gronie znajomych. Najlepsza przyjaciółka nieważne ile by z siebie dała nie potrafiła  poczuć tego co ja. Tego, że wyjeżdżam, że zostawiam to rodzinę, znajomych ale tego ile wydarzy się przez ten rok i co mnie czeka. Ale i tak dziękuje wszystkim moim znajomym i bliskim:* Ten obóz miał na celu pokazanie nam tej wymiany ze wszystkich stron, tych dziwnych też. To całkiem nowe przeżycie. Jedziesz do jakiegoś domu i musisz się dostosować do panujących tam zasad np. była jakaś dziewczyna, która chodziła 6 dni w tygodniu do kościoła, tylko środę miała wolną ! Jak to się mówi rodziny się nie wybiera...:) Podczas obozu zdałam sobie sprawę ile czeka mnie jeszcze przygotowań, pomijając pakowanie oczywiście. Muszę zrobić piękną prezentacje na temat Polski w końcu jadę tam jako ambasadorka Polski i muszę ją ładnie reprezentować, haha. W sobotę pierwszy raz w życiu robiłam pierogi z truskawkami - pyszne polskie jedzonko, którego na pewno nie ma w USA. Muszę nauczyć się jeszcze robić bigos, żurek i coś tam się jeszcze wymyśli. Ponoć w USA muszą jeść trzy warzywa do posiłku. Wiecie co oni uważają za warzywo? Frytki ( ziemniaki) i ketchup (pomidor) i to nie są żarty :) Ale wszystkie te mity i poglądy sama w końcu skomentuje jak tylko się tam zjawie. Czeka mnie bardzo trudna i wyczerpująca podróż samolotem. Mimo że nie mam jeszcze biletu, wiem że na pewno nie dojadę bezpośrednio do USA. Czekają mnie przesiadki i nie wiadomo co jeszcze. No ale czego to się w życiu nie robi, żeby spełnić swoje największe marzenia? Można przed nimi uciekać, choć zawsze się o nich marzyło, ale z taką ukrytą świadomością, że nigdy się one nie spełni. I gdy nagle nasze największe marzenie zaczyna się spełniać są przed nami dwie drogi: jedna prosta wracająca do rzeczywistości i druga kręta prowadząca wprost do naszych marzeń. I którą wybrać? Oczywiście, że tą drugą. Trzeba wierzyć w siebie !

sobota, 16 czerwca 2012

Cześć wszystkim :*
Do wyjazdu zostały jeszcze około 2 miesiące. Szkoła w USA zaczyna się około 20 sierpnia, ja powinnam tam być około 10-15 sierpnia. I jak moje przygotowywania? Bardzo ciężko. Nie dostałam jeszcze dokumentów co blokuje mnie aby wyrobić wizę- bo bez niej przecież nie wyjadę a jak mnie złapią to cóż czeka mnie 30 lat w pudle, lepiej nie ryzykować. Mam przed sobą długą listę rzeczy do których cały czas dopisuje kolejny numerek. Nawet nie chcę mi się myśleć o pakowaniu, no bo co zapakować na cały rok, ze świadomością że wrócę...grubsza. Patrząc na moją zmianę wagi przez różowe okulary to 1kg na miesiąc? Od znajomych słyszałam, że jedzenie tam jest inne niż nasze, bardziej fast-foodowe:) ale przecież damy radę. Codziennie jogging i parę tam innych pierdołek i wrócę niczym gwiazda filmowa, haha. Czy się stresuje? Sama już nie wiem. Ostatnimi dniami jestem trochę poddenerwowana lotem. Większość biletów bezpośrednio do USA jest już zarezerwowane, a lecieć z przesiadkami i jeszcze różnymi liniami to chyba za dużo wyzwanie jak na pierwszy lot samolotem. Co mnie jeszcze drażni? To że wciąż nie potrafię wyobrazić sobie, że będę sama, za oceanem i nie będę mogła przytulić tych, których bardzo kocham. Ale to ponoć jest do przeskoczenia. Czeka mnie rok pełen przygód, nowych doświadczeń. Rok, w którym zmieni się całe moje życie i w którym zmienię się JA.I szczerze mówiąc nie mogę się już doczekać:)